Bez sutanny, bez habitu

W ostatnich dwudziestu latach kilku znanych polskich księży i zakonników zrzuciło sutannę bądź habit. Byli postaciami publicznymi, więc również ich decyzje stały się publiczną sprawą. Jaką postawę możemy przyjąć wobec odejść – szczególnie tych najgłośniejszych – ze stanu duchownego i zakonnego?

________________________

W 1995 roku zakon pijarów i stan kapłański porzucił o. Tadeusz Gadacz, zaledwie kilka miesięcy wcześniej wybrany na polskiego prowincjała Zakonu Szkół Pobożnych. W roku 2005 podobnie postąpił o. Stanisław Obirek, jezuita. Rok 2007 przyniósł rezygnację i następnie apostazję ks. Tomasza Węcławskiego, a także zrzucenie sutanny i habitu dominikańskiego przez o. Tadeusza Bartosia. Wreszcie w 2013 roku prezbiterem i zakonnikiem przestał być inny dominikanin, o. Jacek Krzysztofowicz. To oczywiście tylko niektóre przypadki opuszczenia kapłaństwa i zakonu. Łączy je wszakże to, iż dotyczyły osób znanych, a ponadto wszyscy wymienieni wypowiedzieli się publicznie o swoich wyborach.

Tadeusz Gadacz, 28 listopada 2012 r. (zdj. Franciszek Vetulani)

Tadeusz Gadacz, 28 listopada 2012 r. (zdj. Franciszek Vetulani)

Decyzja Tadeusza Gadacza nabrała rozgłosu bodaj dopiero po tym, jak 24 grudnia 2009 roku w „Dużym Formacie” (dodatku do „Gazety Wyborczej”) ukazał się komiks „Hiob”. W pozostałych wypadkach sprawa zyskiwała wymiar publiczny o wiele szybciej. Stanisław Obirek o przyczynach odejścia opowiedział w wywiadzie rzece „Przed Bogiem”, wydanym w listopadzie 2005 roku. Oświadczenie Tomasza Węcławskiego opublikowała 9 marca 2007 roku Katolicka Agencja Informacyjna. W tym samym roku Tadeusz Bartoś wydał książkę „Ścieżki wolności”, będącą zapisem rozmowy z Krzysztofem Bielawskim. Jacek Krzysztofowicz ogłosił swoją decyzję 13 stycznia 2013 roku na stronie internetowej gdańskich dominikanów.

Każde z tych odejść wywołało żywe reakcje medialne. Niektóre z nich były krytyczne wobec instytucji Kościoła rzymskokatolickiego; bodaj najczęściej podnoszony zarzut dotyczył obowiązku bezżeństwa (skądinąd według badań prof. Józefa Baniaka pragnienie miłości małżeńskiej i ojcowskiej należy w Polsce do podstawowych czynników kryzysu kapłańskiej tożsamości oraz rezygnacji ze stanu duchownego). Inni komentatorzy – na przykład Andrzej Miszk w tekście Stanisław Obirek – Jezuita postmodernistyczny? – bronili Kościoła instytucjonalnego, dawnym księżom zarzucając niewierność lub niedojrzałość.

Tadeusz Bartoś, 14 czerwca 2009 roku

Tadeusz Bartoś, 14 czerwca 2009 roku

Niezależnie od stanowiska, które zajmiemy, warto pamiętać, że kiedy znany kapłan zrzuca sutannę (czy też znany zakonnik – habit), pośród wielu relacji medialnych jawi się nam głównie jako postać publiczna. Łatwo zapomnieć, że to również człowiek, którego życie osobiste (a niekiedy także zawodowe, choć akurat dla większości z wymienionych ważnym zakotwiczeniem była praca na uniwersytecie) właściwie zaczyna się na nowo. Odejście nie jest dla niego końcem, lecz początkiem, prawdopodobnie bardzo trudnym.

Biskup Andrzej Czaja w rozmowie z Tomaszem Ponikłą krytykuje „odejścia w świetle fleszy”, ale paradoksalnie słowa z tego wywiadu odnieść można również do kapłanów, którzy stan duchowny opuścili publicznie. (Może zresztą lepiej, żeby o odejściu informowali sami, nie czekając na ujawnienie sprawy przez media? W tym wypadku wymóg dyskrecji, o którym mowa w wytycznych watykańskich z 1971 roku, wydaje się bardzo trudny do zachowania). A zatem ważna jest z naszej strony empatia i próba zrozumienia, zwłaszcza gdy chodzi o kogoś, kto w innym wypadku miałby prowadzić podwójne życie, na przykład jako ksiądz i kochanek.

Trzeba też – sięgnę znów do rozmowy z biskupem – pytać o miejsce w Kościele dla kapłanów, którzy odeszli ze stanu duchownego, ale pozostali katolikami. „Kościoła nie stać na to, żeby trzymać ich na bocznym torze”. Jeśli ktoś na nowo odnalazł się we wspólnocie i na przykład żyje teraz (po uzyskaniu papieskiej dyspensy) jako dobry mąż i ojciec, to warto otwierać dla niego przestrzeń. Doradztwo teologiczne dla hierarchów, posługa w ośrodkach wychowawczych i terapeutycznych, praca socjalna – to tylko niektóre z możliwości.

Naturalnie nie wszystkich byłych księży to dotyczy, część postanawia porzucić Kościół katolicki. Jest to jednak przypuszczalnie zdecydowana mniejszość. Spośród piątki kapłanów, o jakich wspominałem na początku, jedynie Tomasz Węcławski – potem Tomasz Polak – dokonał apostazji. Owszem, Stanisław Obirek i Tadeusz Bartoś słyną z ostrej krytyki licznych aspektów współczesnego katolicyzmu, ale nie musi to jeszcze znaczyć, że z nim zerwali, a już na pewno nie zrobili tego Jacek Krzysztofowicz i Tadeusz Gadacz. W dodatku wyniki przytaczanych już badań Józefa Baniaka sugerują, iż ogromna większość dawnych kapłanów nadal pragnie być katolikami. A co z tymi nielicznymi, którzy odeszli i ze stanu duchownego (zakonnego), i z Kościoła? Do nich można się zwrócić, trawestując papieża Franciszka: „Czyńmy dobro i to niech nas łączy”.

Tomasz Polak (dawniej Tomasz Węcławski), 11 maja 2008 roku

Tomasz Polak (dawniej Tomasz Węcławski),
11 maja 2008 roku

Dla równowagi dobrze będzie też jednak przypomnieć, że w Kościele istnieje ustalona droga odchodzenia z kapłaństwa bądź zakonu (prawo kanoniczne mówi tu o utracie stanu duchownego oraz indulcie odejścia z instytutu życia konsekrowanego):

  1. W przypadku duchownych przyjętą procedurą jest zwrócenie się do Stolicy Apostolskiej, która może następnie udzielić tzw. reskryptu. Nie oznacza on jeszcze dyspensy od obowiązku celibatu – tę należy otrzymać osobno od papieża. Jeśli ktoś nie skorzystał z tych oficjalnych procedur, w świetle prawa kanonicznego pozostaje księdzem, któremu nie wolno się żenić. Osoba taka może jednak zostać wydalona ze stanu duchownego z inicjatywy biskupa danej diecezji (zgodnie z prawem wcześniej czeka ją kara suspensy). W 2009 roku uproszczono zasady takiego postępowania (tutaj można znaleźć treść stosownego dokumentu w języku angielskim), co wynikało m.in. z dostrzeżenia znacznej liczby księży, którzy zaprzestawali wykonywania obowiązków kapłańskich i zakładali rodziny, lecz nie zgłaszali się do swoich biskupów w celu skierowania sprawy do Stolicy Apostolskiej.

  2. Co do formalnego opuszczenia wspólnoty zakonnej, to jest ono możliwe – zależnie od rodzaju zgromadzenia – po uzyskaniu zgody Stolicy Apostolskiej albo biskupa diecezjalnego, przy czym prośbę przekazuje się za pośrednictwem najwyższego przełożonego zakonu. Indult taki zwalnia ze wszystkich ślubów i obowiązków wynikających z profesji.

  3. Natomiast prezbiterzy będący jednocześnie zakonnikami ubiegają się osobno o reskrypt ze stanu duchownego, a osobno o dyspensę ze ślubów zakonnych i kapłańskiego celibatu.

Nie odnalazłem informacji, które potwierdziłyby skorzystanie przez pięciu wspomnianych kapłanów z przewidzianej procedury. Jeśli rzeczywiście nie postąpili zgodnie z nią, to zasadny wydaje się zarzut o pominięcie tej możliwości przed publicznym ogłoszeniem decyzji o porzuceniu stanu duchownego. Wykorzystanie pełnej procedury kanonicznej (nawet jeśli miałaby się ona zakończyć odmową, stawiającą kapłanów przed kolejnym niełatwym wyborem) byłoby znakiem, że prezbiterzy wciąż respektują reguły gry, na które się zgodzili, otrzymując święcenia i śluby zakonne. Szanując ich decyzję o rezygnacji oraz starając się zrozumieć niełatwą sytuację, w jakiej się znaleźli, żałuję jednak, że – jak się zdaje – nie zachowali przyjętych zasad do samego końca.

________________________

Zdjęcie Tadeusza Gadacza wykonane przez Franciszka Vetulaniego pochodzi z serwisu Wikimedia Commons, gdzie zostało udostępnione na licencji CC BY-SA 3.0. Z tego samego portalu zaczerpnęliśmy fotografię Tadeusza Bartosia autorstwa Slawka (dotyczy jej licencja CC BY 2.0), a także zdjęcie Tomasza Polaka, znajdujące się w domenie publicznej.

Wpis wiele zawdzięcza Jankowi Popieluchowi, za co autor serdecznie dziękuje.

Staszek Krawczyk

Dawniej przez parę lat ważny był dla mnie Ruch Światło-Życie, potem poznańscy dominikanie. Do zakonu kaznodziejskiego nadal jestem przywiązany. Poza tym piszę doktorat o polskiej literaturze fantastycznej w Instytucie Socjologii UW, a w wolnych chwilach śpiewam pod nosem – szczególny sentyment mam do piosenek Jacka Kaczmarskiego.

Komentowanie jest zablokowane

Tweety na temat @Przedmurze