Ad limina apostolorum
Zakończyła się tygodniowa wizyta polskich biskupów w Watykanie określana mianem ad limina apostolorum. Na koniec odwiedzin papież przekazał gościom tekst przygotowanego wcześniej przesłania.
________________________
Staszek Krawczyk
Dwie rzeczy w papieskim dokumencie najbardziej mnie zainteresowały.
Po pierwsze, Franciszek podkreśla rolę wspólnotowego zaangażowania młodych ludzi. Kładzie nacisk na to, aby nie miało ono jedynie charakteru zmediatyzowanego, lecz urzeczywistniało się także w bezpośrednich spotkaniach. Papież pisze o ruchach i stowarzyszeniach, działalności dobroczynnej, uczestnictwie w życiu parafii. W tym kontekście przychodzi mi na myśl tekst Miłosza Puczydłowskiego w „Znaku” traktujący o zagadnieniach demokracji i obywatelskości na najniższym poziomie kościelnej struktury. Istotnie, łatwo zapominamy o tym, że katolicyzm to nie tylko hierarchiczna organizacja, ale też bycie i współdziałanie z innymi ludźmi w nieformalnych, niezinstytucjonalizowanych wspólnotach – obecnych zarówno w dużych miastach (np. przyklasztorne duszpasterstwa młodzieży), jak i w niewielkich miejscowościach (m.in. ministranci, Caritas, ruch oazowy). Wypowiedź papieża przypomina o tym, jak potężny potencjał kryje się wciąż w tym aspekcie życia kościelnego. Miejmy nadzieję, że Światowe Dni Młodzieży w Krakowie pomogą go wzmocnić, nie sprowadzając się do ulotnej festiwalizacji (którą zarzuca się czasami spotkaniom w Lednicy).
Po drugie, tekst mówi ważne rzeczy o ubóstwie. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego akcentu we Franciszkowym nauczaniu, wybrzmiał on mocno m.in. w kapitalnej adhortacji Evangelii Gaudium. Ale kto z nas słyszał o niedwuznacznym słowach przemówienia Jana Pawła II z 1987 roku: „Od nas wszystkich, kapłanów Jezusa Chrystusa, oczekuje się, abyśmy «byli» wierni wobec wzoru, jaki nam zostawił. […]. Stylem życia bliscy przeciętnej, owszem, raczej uboższej rodziny”? Bardzo chciałbym, aby przypomnienie tej wypowiedzi w realny sposób wpłynęło na to, jak będziemy obchodzili bliską już kanonizację rodzimego papieża.
Adam Sielatycki
Papieskie przesłanie skierowane do polskich biskupów na zakończenie wizyty ad limina apostolorum nie było jedynie formalnością wynikającą z protokołu, nie miało również za zadanie wprawić hierarchów polskiego Kościoła w dobry nastrój (choć, rzecz jasna, z ust papieża padło wiele słów uznania dla pracy biskupów oraz ludzi Kościoła w ogólności). W swojej wypowiedzi – z konieczności krótkiej – Franciszek podzielił się z biskupami szeregiem ważnych refleksji oraz wskazówek, które warto wziąć sobie do serca. I myślę tu nie tylko o członkach polskiego Episkopatu, ale o całej kościelnej wspólnocie w naszym kraju.
Wśród kwestii poruszonych przez papieża jedna szczególnie zwróciła moją uwagę i o niej chciałbym napisać parę słów. Chodzi mi o przygotowanie młodych ludzi do świadomego przeżywania swojej wiary, odbywające się przede wszystkim w ramach katechezy. Na początku obecnego roku szkolnego byliśmy świadkami publicznej dyskusji dotyczącej charakteru lekcji religii (a także sensowności wprowadzania ich do szkoły) – dyskusji często bardzo żywiołowej, mającej zresztą długą tradycję, bo sięgającą przynajmniej początków społeczno-politycznej transformacji z przełomu lat 80. i 90. (My także wypowiedzieliśmy się na ten temat na Przedmurzu). Otóż papież przypomina nam, że jakkolwiek osiągnięcie przez uczniów „dobrej znajomości prawd wiary” jest dobrą rzeczą, to w chrześcijaństwie chodzi przede wszystkim o budowanie osobistej relacji z Bogiem, o „egzystencjalną znajomość Chrystusa”. Słowa, których sens prawdopodobnie intuicyjnie rozumiemy (czy jednak na pewno rozumiemy go właściwie?), ale o których nazbyt często zapominamy. Tymczasem Franciszek wydaje się dyskretnie upominać: wiedza, owszem, jest ważna, ważniejsze jest jednak doświadczenie Bożej miłości. Ta natomiast jest dla nas dostępna przede wszystkim w sakramentach, będących, jak mówi papież, „uprzywilejowanym miejscem spotkania z żywym Chrystusem”. Przywołuje to na myśl niedawną papieską katechezę o bierzmowaniu – biskup Rzymu przypomniał w niej o mocy tego sakramentu, który, właściwie przeżywany, buduje głębszą więź z Chrystusem i Kościołem i który usprawnia nas do świadczenia dzieł miłosierdzia. W Polsce, w której wciąż rokrocznie bierzmuje się tak wielu młodych katolików, bierzmowanie nazywane jest często „sakramentem pożegnania z Kościołem”. Dobrze by było, gdybyśmy jako polski Kościół pochylili się nad słowami papieża i spróbowali „na nowo” przemyśleć sakrament bierzmowania, a zwłaszcza przygotowania do niego (o tym, że jest to możliwe, świadczy przykład dany przez bp. Edwarda Dajczaka, który w kierowanej przez siebie diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej wprowadził nowy system przygotowań do przyjęcia tego sakramentu).
Wspomnę też o jednej kwestii, która wydaje mi się bardzo ważna dla Kościoła w Polsce: zachęcaniu młodych katolików do mądrego pomagania potrzebującym. Papież wyraził życzenie, aby młodzi mieli możliwość jak najpełniejszego włączenia się w działanie na rzecz drugiego człowieka – czy to w ramach kościelnych organizacji, takich jak Caritas, czy w dziełach misyjnych, czy wreszcie w różnych formach wolontariatu. W ten sposób – mówi Franciszek – będą mieli oni możliwość praktykowania chrześcijańskich cnót poprzez konkretne zaangażowanie. Rzecz jasna, młodzi katolicy potrzebują wsparcia i zachęty w tym kierunku i tu leży zadanie duszpasterzy oraz katechetów. Jeśli udałoby się pokazać, że chrześcijaństwo oznacza również (a może przede wszystkim?) służbę, miłosierdzie zaś można praktykować codziennie, nawet skromnymi środkami – być może za kilka dekad doczekamy się w Polsce „Kościoła ubogiego i dla ubogich”?
Janek Popieluch
O tym, jak indywidualnie papież podchodzi do wizyty polskich biskupów, przekonywaliśmy się w każdej relacji z ostatnich dni. Do mnie osobiście najmocniej trafił moment, gdy Franciszek podczas spotkania z Episkopatem nawiązał do filmu Lotna Andrzeja Wajdy. Reżyser, gdy mu to przekazano, powiedział:
No, to warto było długo żyć.
Jakie więc przesłanie możemy odnaleźć w przemówieniu, którym Ojciec Święty pożegnał hierarchów w Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego?
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na wezwanie do jedności. Chrystus w modlitwie arcykapłańskiej prosił za przyszły Kościół (J 17, 20-21):
Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty mnie posłał.
Podobnie papież wzywa biskupów, by trwali w jedności, by w ich nauce nie było podziałów, ale wspólna troska o dobro chrześcijan. Wszyscy potrzebujemy wzoru i przykładu w życiu Ewangelią i to pasterze Kościoła mają być właśnie punktem odniesienia, szczególnie dla wątpiących i poszukujących.
Franciszek przestrzega także przed relatywizmem. Przypomina o tym, że wolność nie oznacza braku zobowiązań, a tolerancja nie może stać w sprzeczności z uniwersalnością prawdy. Szczególnie mocno papież zaznacza rolę rodziny i małżeństwa. Nie możemy poddać się teoriom, w myśli których małżeństwo można dowolnie ustanawiać i zmieniać. Równocześnie jednak musimy pomóc odnaleźć się w Kościele tym, którzy znaleźli się w rzeczywistości rozwodu lub separacji. Bo jak w adhortacji apostolskiej Gaudete in Domino pisze Paweł VI, „nikt nie jest wyłączony z radości, jaką nam przynosi Pan”.
Bartek Łopatka
Przesłanie papieża Franciszka porusza wiele ważnych spraw – kwestie małżeństwa i rozwodu, formacji duchowieństwa, miłosierdzia, aktywizacji młodych ludzi, ewangelizacji. Mam jednak wrażenie, że znaczna jego część mogłaby zostać skierowana także do biskupów z innych krajów (bez wspomnienia o Janie Pawle Drugim i Światowych Dniach Młodzieży 2016, za to z krótkimi odniesieniami do miejscowych zdarzeń). Być może przemawia przeze mnie troszkę polska duma, ale liczyłem na tekst bardziej „spersonalizowany”, na przykład dotyczący głośnych u nas spraw powiązanych z Kościołem. Zaskoczyło mnie również to, że w przypadku tematów kontrowersyjnych – takich jak miejsce dla osób po rozwodach, seks przedmałżeński, odpowiednia formacja – Franciszek nie proponuje, czy też nawet nie sugeruje, jakiejś drogi postępowania. Brakuje mi tutaj pewnej bezpośredniości, która zazwyczaj cechuje wypowiedzi papieża.
Równocześnie dokument jest podsumowaniem wielogodzinnych rozmów Franciszka z biskupami. Zalecenia dostosowane ściśle do polskich warunków mogły pojawiać się właśnie podczas tych spotkań. Relacje takie jak ta sugerują, że papież uważnie słuchał swoich gości i podsuwał pewne kierunki działań. To mogłoby tłumaczyć małą liczbę konkretnych, specyficznych instrukcji w końcowym przesłaniu. Wciąż jednak wydaje mi się, że nieco większa porcja szczegółów wzmocniłaby jego wymowę – tym bardziej iż dla wielu z nas będzie to pierwszy lub wręcz jedyny dokument na temat wizyty ad limina apostolorum, z którym się zetkniemy.
A może przeceniam ważność i zasięg zagadnień lokalnych? Może najistotniejszymi problemami Kościoła w naszym państwie są te, z którymi zmaga się on również w innych krajach?
Zastanawia mnie również bardzo optymistyczny ton dotyczący stanu Kościoła w Polsce – to, jak Franciszek wypowiada się o przystępowaniu do sakramentów, ewangelizacji, działalności. A jednocześnie papież podsumowuje to, pisząc ogólnie o „osłabieniu w różnych aspektach życia chrześcijańskiego”. Widzę tu pewną sprzeczność, prawdopodobnie niezamierzoną, a płynącą z troski.
Budujący jest z kolei, zaraz na początku, apel o jedność, o porzucenie podziałów – coś, o co nam, Polakom, trudno, nawet w przypadku wiary. I mam nadzieję, że pomimo wielu różnic, także w samym gronie biskupim, postawa jedności „będzie owocna i da moc nadziei”.
________________________
Wpis zilustrowaliśmy zdjęciem fragmentu Ołtarza Gandawskiego, które przedstawia grupę papieży i biskupów. Fotografia pochodzi z portalu Wikimedia Commons i znajduje się w domenie publicznej. Taki sam status ma zdjęcie pergaminu ukazującego papieża Sergiusza i św. Huberta z Liège, które również zaczerpnęliśmy z serwisu Wikimedia Commons.