Czy rząd może zamknąć kościoły?
Od kilku dni w debacie publicznej pojawiają się pytania, czy kościoły powinny pozostać otwarte podczas trwania epidemii nowego koronawirusa. Pochylmy się więc nad tematem, jak dużo w tej kwestii wolno rządzącym i co zrobili do tej pory hierarchowie Kościoła.
____________________________________________
Kraj pod kluczem
Na wczorajszej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że przez najbliższe dwa tygodnie w całej Polsce zamknięte będą żłobki, przedszkola, szkoły, uczelnie wyższe i instytucje kulturalne. Przedwczoraj na bliżej nieokreślony czas odwołano wszystkie imprezy masowe. Jednocześnie przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki poprosił parafie o zwiększenie liczby Mszy niedzielnych, tak żeby uniknąć tworzenia się dużych zgromadzeń, w których łatwiej o rozprzestrzenianie się wirusów. Dzisiaj rano natomiast Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski opublikowała komunikat o prewencyjnych środkach ostrożności, które szczegółowo przedstawię pod koniec tekstu.
Czy jednak jest możliwe, że podobnie jak miało to miejsce we Włoszech, rząd nakaże zamknięcie kościołów i zakaże sprawowania Eucharystii? O możliwych ograniczeniach praw i wolności w sytuacjach ekstremalnych mówi rozdział XI Konstytucji, definiując trzy stany nadzwyczajne: stan wojenny, wyjątkowy i klęski żywiołowej. Stan wyjątkowy dotyczy zagrożenia ustroju państwa lub porządku publicznego, a stan klęski żywiołowej – katastrof naturalnych i awarii technicznych. W przypadku pogorszenia się sytuacji epidemiologicznej prezydent i rząd będą więc z pewnością rozważać zasadność wprowadzenia jednego z tych wyjątkowych rozwiązań.

Co wolno państwu?
Art. 233 Konstytucji reguluje, jakie prawa i wolności człowieka i obywatela mogą być ograniczone w poszczególnych stanach nadzwyczajnych. I tak w przypadku klęski żywiołowej odpowiednia ustawa może ograniczać wolność działalności gospodarczej (np. zamknięcie kin czy restauracji), wolność osobistą, nienaruszalność mieszkania i swobodę poruszania się (np. przymusowa kwarantanna), prawo do strajku, prawo własności (np. wywłaszczenie pojazdów i budynków), wolność pracy (np. skierowanie do określonych działań), prawo do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy oraz prawo do wypoczynku (np. wydłużenie godzin pracy i zawieszenie urlopów wypoczynkowych w określonych branżach). Wprowadzenie stanu wyjątkowego może mieć bardziej dotkliwe skutki i tym razem ustawa zasadnicza reguluje, jakie prawa i wolności nie mogą zostać ograniczone. Są to między innymi godność człowieka, obywatelstwo, ochrona życia, humanitarne traktowanie, prawo do sądu i wolność sumienia i wyznania.
To właśnie art. 53 Konstytucji, który nie może być ograniczony nawet w przypadku stanu wojennego i wyjątkowego, mówi o wolności „uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie”. Ten sam artykuł mówi jednak, że wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona, gdy jest to konieczne między innymi do ochrony zdrowia, ale tylko w drodze ustawy. Przyjęta kilka dni temu przez sejm specustawa do walki z wirusem SARS-CoV-2 nie zawiera takich ograniczeń. Równocześnie wprowadza jednak rozwiązania, które Konstytucja zastrzega dla stanów nadzwyczajnych, za co krytykowali ją między innymi była Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Ewa Łętowska i specjalista teorii i filozofii prawa prof. Jerzy Zajadło.
O ile więc Sejm nie przyjmie kolejnych nadzwyczajnych rozwiązań w formie ustawy, odpowiedzialność za bezpieczeństwo wiernych będzie spoczywała wyłącznie na barkach władzy kościelnej. To polski episkopat będzie musiał zdecydować, czy dotychczasowe rozwiązania są wystarczające, czy biorąc przykład z wymuszonej decyzji Kościoła włoskiego, tym razem własną autonomiczną decyzją ograniczyć lub wstrzymać sprawowanie Eucharystii.

Środki prewencyjne
Na razie w opublikowanym dziś komunikacie Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski wprowadziła kilka środków prewencyjnych. Po pierwsze, zachęca biskupów diecezjalnych do oficjalnego udzielenia dyspensy od obowiązku niedzielnej Mszy osobom w podeszłym wieku, z objawami infekcji (w tym przypadku dyspensa w ogóle nie jest potrzebna – red.), dzieciom i młodzieży szkolnej oraz ich opiekunom, a także osobom, „które czują obawę przed zakażeniem”. Rekomendacje te wprowadziła już między innymi Archidiecezja Krakowska. W kurii warszawskiej dowiedziałem się, że kard. Nycz również dostosuje się do tych wytycznych. Możemy się spodziewać, że kolejni biskupi zrobią wkrótce to samo.
[Aktualizacja 13.03] Jak informuje Aleteia, dyspensy rekomendowanej przez Radę Stałą KEP udzielili biskupi wszystkich diecezji w Polsce.
Po drugie, co niestety do tej pory wcale nie było w polskich kościołach oczywiste, komunikat wzywa kapłanów i innych szafarzy Komunii świętej do dokładnego mycia rąk przed rozpoczęciem liturgii. Oficjalnie potwierdzono również zalecenia, które obserwowaliśmy wcześniej w poszczególnych diecezjach i parafiach: przyjmowanie Komunii na rękę, znak pokoju przez skinienie głowy, adoracja krzyża i relikwii bez pocałunku, folie ochronne na kratkach konfesjonałów i nienapełnianie kropielnic wodą święconą.
Po trzecie, w całej Polsce odwołane zostaną rekolekcje szkolne, liturgie z udzielaniem sakramentu bierzmowania i tradycyjne pielgrzymki maturzystów na Jasną Górę. Biskupi wezwali również do indywidualnej modlitwy poza Mszą świętą. Ma w tym pomóc większa liczba kościołów otwartych w ciągu dnia oraz dodatkowe możliwości spowiedzi i adoracji Najświętszego Sakramentu.
Dodatkowe środki prewencyjne wprowadzają także poszczególne parafie i duszpasterstwa. Na przykład w Warszawie spotkania wspólnot odwołały największe duszpasterstwa akademickie: św. Anna, Freta 10, Studnia, Sandał i Dąb.

Przy obecnej skali zachorowań w Polsce zalecenia Rady Stałej wydają się rozsądnym kompromisem między zaspokojeniem potrzeb duchowych wiernych a ochroną zdrowia publicznego. Zastanawiający jest jednak fakt, dlaczego biskupi zalecają, by znak pokoju był przekazywany w formie bezdotykowej, a nie całkowicie pominięty. Przyzwyczailiśmy się, że jest to standardowy element liturgii, ale rubryka mszalna podaje zgoła co innego: „jeżeli okoliczności za tym przemawiają, diakon lub kapłan mówi: »Przekażcie sobie znak pokoju«”.
Aktualne stanowisko Episkopatu streszcza ten fragment komunikatu Rady Stałej:
Kościół od dwóch tysiącleci służy osobom chorym i potrzebującym, nawet w czasach epidemii, nie rezygnując z głoszenia Ewangelii oraz sprawowania sakramentów świętych.
Najbliższe dni i tygodnie pokażą, czy nie będziemy potrzebowali znacznie drastyczniejszych kroków.
Jan Popieluch
Ceremoniarz liturgiczny, dziennikarz, informatyk, bibliofil. Na co dzień zajmuję się dbaniem o piękno liturgii, formacją służby liturgicznej i przygotowywaniem młodzieży do sakramentu bierzmowania. Trudno znaleźć dziedzinę, którą się nie interesuję – od teologii i filozofii, przez prawo, politykę, literaturę i astronomię, aż po informatykę i matematykę. Wolny czas spędzam przy późnych nocnych rozmowach, książkach (najchętniej fantastycznych), dobrych rockowych brzmieniach i grach komputerowych.