Król Dawid i Wielki Post
Częścią dzisiejszej liturgii mszalnej był jeden z najbardziej znanych i zapewne najpiękniejszych psalmów, Psalm 51 („Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej…”). Pierwsze wersety określają go jako lament króla Dawida, któremu prorok Natan uprzytomnił jego grzech.
Znamy tę opowieść: pożądając kobiety zwanej Batszebą, monarcha sprowadził ją do siebie i spędził z nią noc. Kiedy dowiedział się, że Batszeba ma urodzić jego dziecko, kazał umieścić jej męża Uriasza w najbardziej niebezpiecznym miejscu walk z Ammonitami. Uriasz zginął i w ten sposób Dawid pozbył się rywala.

Natan napominający Dawida, fragment psałterza z Francuskiej Biblioteki Narodowej (plik w domenie publicznej)
Napomnienie, którego udzielił królowi Natan, jest przejmujące. Przeczytajmy:
Pan posłał do Dawida proroka Natana. Ten przybył do niego i powiedział: «W pewnym mieście było dwóch ludzi, jeden był bogaczem, a drugi biedakiem. Bogacz miał owce i wielką liczbę bydła, biedak nie miał nic, prócz jednej małej owieczki, którą nabył.
On ją karmił i wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi, jadła jego chleb i piła z jego kubka, spała u jego boku i była dla niego jak córka. Raz przyszedł gość do bogacza, lecz jemu żal było brać coś z owiec i własnego bydła, czym mógłby posłużyć podróżnemu, który do niego zawitał. Zabrał więc owieczkę owemu biednemu mężowi i tę przygotował człowiekowi, co przybył do niego».
Dawid oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: «Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci. Nagrodzi on za owieczkę w czwórnasób, gdyż dopuścił się tego czynu, a nie miał miłosierdzia».
Natan oświadczył Dawidowi: «Ty jesteś tym człowiekiem».
Tak się składa, że tę historię przypomniały nam czytania liturgiczne wcześniejszych dni (linki dla zainteresowanych: 1, 2, 3, 4). Wina Dawida i jego żal wprowadzają nas więc w Wielki Post.
Staszek Krawczyk
Dawniej przez parę lat ważny był dla mnie Ruch Światło-Życie, potem poznańscy dominikanie. Do zakonu kaznodziejskiego nadal jestem przywiązany. Poza tym piszę doktorat o polskiej literaturze fantastycznej w Instytucie Socjologii UW, a w wolnych chwilach śpiewam pod nosem – szczególny sentyment mam do piosenek Jacka Kaczmarskiego.