Kardynałowie z całego świata
Od tygodnia znamy nazwiska kardynałów, którzy zostaną mianowani na konsystorzu 22 lutego w Watykanie. Nominacje pokazują, że Franciszek konsekwentnie wzmacnia rolę Ameryk, Afryki oraz Azji w zeuropeizowanym Kościele.
_______________________________
„Jestem przekonany, że papież Franciszek reprezentuje coś absolutnie nowego w historii Kościoła – i być może w historii świata”. W taki sposób w wywiadzie dla argentyńskiego dziennika „La nación” wypowiedział się we wrześniu Umberto Eco. Wiele wskazuje na to, że Franciszek jest istotnie „pierwszym globalnym papieżem”. Jak napisał Massimo Franco, Jan Paweł II był nie tyle papieżem światowym, ile raczej obieżyświatem – odwiedził ponad sto dwadzieścia krajów, ale jego myślenie geopolityczne wynikało w znacznym stopniu z doświadczeń kapłaństwa za Żelazną Kurtyną. Inaczej jest z Franciszkiem, pierwszym biskupem Rzymu pochodzącym z Ameryki Łacińskiej i w ogóle „pierwszym” pod tyloma względami, że już samo ich wyliczenie każe oczekiwać doniosłych zmian w Kościele.
Jedna z tych zmian może dotyczyć składu Kolegium Kardynalskiego, tradycyjnie zdominowanego przez Europejczyków. Wielu wiadomości na temat jego dziejów dostarcza witryna Salvadora Mirandy, kubańskiego historyka i bibliotekarza. Na przykład dostępna tam lista kreacji kardynalskich w XX wieku pokazuje, że Jan Paweł II mianował 231 purpuratów, z których 129 pochodziło z Europy, a 102 – z innych części świata. Oznacza to, że mieszkańcy Starego Kontynentu stanowili 56% nowych kardynałów. Podobnie było w czasie pontyfikatu Benedykta XVI, który nominował 90 osób, w tym 52 z Europy (58%).

Kardynałowie na pogrzebie Jana Pawła II, 8 kwietnia 2005 r.
Jak pod względem tych proporcji przedstawia się lutowy konsystorz? Europejczycy będą stanowili 47% mianowanych na nim kardynałów, toteż różnica między nominacjami Franciszka a wcześniejszymi kreacjami nie wydaje się zbyt duża. Obraz ten zmieni się jednak, gdy odliczymy trójkę purpuratów mających więcej niż osiemdziesiąt lat (nie mogą oni brać udziału w konklawe) oraz trzech dalszych, którzy zgodnie z praktyką opartą na konstytucji apostolskiej Pastor Bonus (zob. art. 3, 40, 55) powinni otrzymać czerwone birety niejako automatycznie jako prefekci dykasterii. W gronie 13 pozostałych kardynałów jest zaledwie 4 Europejczyków. Innymi słowy, spośród tych kardynałów mających mniej niż 80 lat, którzy nie są prefektami dykasterii, tylko jeden na trzech urodził się w Europie1.
Pojedynczy konsystorz nie świadczy jeszcze o istnieniu trwalszej tendencji, tym bardziej że odliczenie sześciu wymienionych wyżej nominacji – mimo iż podobnie zrobił np. watykanista Gianni Valente – może budzić kontrowersje. (Skądinąd wymowne wydają się plany zastąpienia konstytucji Pastor Bonus innym, nowym dokumentem). Warto zatem przypomnieć, iż wśród ośmiu członków powołanej w zeszłym roku Rady Kardynałów jedynie dwóch to Europejczycy. Wygląda na to, że „papież z końca świata” rzeczywiście zamierza zmienić rolę dotychczasowych kościelnych peryferii.
Nie ukrywam, że cieszę się z tych zmian. Europa od dawna nie jest już rdzeniem Kościoła katolickiego – mieszka w niej tylko co czwarta należąca doń osoba. Skład Kolegium Kardynalskiego powinien to odzwierciedlać, przynajmniej w przybliżeniu. Owszem, w niektórych sytuacjach może to oznaczać, że zasłużeni kapłani ze Starego Kontynentu nie otrzymają nominacji. Przesadą jest jednak nazywanie tego stanu rzeczy „antyeuropejskim nastawieniem”. O nim moglibyśmy sensownie mówić, gdyby odsetek kardynałów z naszej części świata stał się niższy niż udział europejskich katolików wśród wszystkich członków Kościoła. A do tego jeszcze bardzo daleko2.
________________________
Zdjęcie przedstawiające kardynałów zebranych na pogrzebie Jana Pawła II znaleźliśmy w portalu Wikimedia Commons. Fotografia została udostępniona na licencji CC BY-SA 2.0. Autor zdjęcia nosi w serwisie Flickr pseudonim „blues_brother”.
Staszek Krawczyk
Dawniej przez parę lat ważny był dla mnie Ruch Światło-Życie, potem poznańscy dominikanie. Do zakonu kaznodziejskiego nadal jestem przywiązany. Poza tym piszę doktorat o polskiej literaturze fantastycznej w Instytucie Socjologii UW, a w wolnych chwilach śpiewam pod nosem – szczególny sentyment mam do piosenek Jacka Kaczmarskiego.