O „15 chorobach Kurii” i krytyce Kościoła

Wczorajsze przemówienie papieża do pracowników Kurii Rzymskiej wzbudziło niemałą sensację w mediach: oto głowa Kościoła krytykuje księży, i to w sposób niespodziewanie ostry. Jednak czy sytuacja, w której ludzie Kościoła wzajemnie się napominają, jest naprawdę taka niezwykła? A jeżeli wydaje nam się niezwykła, to być może mówi to coś alarmującego o nas jako chrześcijanach?

____________

„Nikt nie spodziewał się papieskiej reprymendy” – tak, parafrazując zawołanie trójki słynnych kardynałów, można określić pierwsze reakcje na przemówienie Franciszka. I rzeczywiście nie oczekiwano chyba niczego poza zwyczajowym podsumowaniem roku oraz garścią refleksji na użytek zgromadzonych duchownych; tak przedstawia to zresztą jeden z purpuratów. Franciszek jednak, dowodząc swojej zdolności do zaskakiwania otoczenia (w tym własnych współpracowników), przemienił rytualną przemowę w żywe kazanie. I przedstawił zgromadzonym w Sali Klementyńskiej kurialnym pracownikom piętnaście „chorób”, które toczą kościelne struktury (nie tylko Kurię, ale w tym kontekście papieskie przesłanie odnoszono oczywiście w pierwszym rzędzie do niej). Rzeczywiście było to niespodziewane. Ale czy aż tak szokujące? Bo można przewrotnie zapytać, czy w taki właśnie sposób nie powinniśmy ze sobą rozmawiać w Kościele. Napominając jedni drugich, piętnując duchową ospałość i zachęcając do gorliwszej służby Bożej.

Papież Franciszek wśród kardynałów w Sali Klementyńskiej w Watykanie.

Papież Franciszek wśród kardynałów w Sali Klementyńskiej w Watykanie.

Mnie się bowiem wydaje, że Franciszek powiedział to, co człowiek powinien powiedzieć swoim bliskim, kiedy widzi, że zagraża im choroba: ogarnijcie się! Zatroszczcie o siebie! Co więcej, uczynił dokładnie to, do czego wzywał Apostoł: aby do dobrego zachęcali jedni drugich, wzajemnie się umacniając (1 Tes 5, 11). Nie dostrzegam tu nic sensacyjnego. Styl papieża – do którego swoją drogą zdążył nas przyzwyczaić – jest, owszem, specyficzny, ale treść jego przesłania: jak najbardziej „tradycyjna”, rzekłbym: radykalna (bo sięgająca do korzeni, do Ewangelii).

Tym, co skłania mnie natomiast do refleksji, jest nasza – katolików – reakcja na papieskie słowa. Dlaczego wydają nam się zaskakujące? Czy może nie dlatego, że nauczono nas nie krytykować Kościoła (bo ”Matki się nie krytykuje”) i w związku z tym wszelkie krytyczne uwagi pod adresem kościelnej hierarchii są nie na miejscu? Czy nie dlatego, że – w imię obrony dobrego imienia Kościoła – rezygnujemy z napominania naszych braci (świeckich i duchownych), krytykę pozostawiając „antykościelnym” środowiskom? Znamienna jest w tym kontekście uwaga Jarosława Makowskiego, który twierdzi, że niezorientowana osoba mogłaby uznać słowa papieża za słowa zajadłego krytyka Kościoła. Jeśli tak jest naprawdę, jeśli od innych wiernych zwykliśmy słyszeć dobre słowa, a nie upomnienia – to być może rozmijamy się w tym miejscu z ewangelicznym przesłaniem. Kościół istotnie jest naszą Matką. Ale jest przy tym Matką dzieci słabych i podatnych na pokusy („świętym Kościołem grzesznych ludzi”, jak ujął to nieodżałowany ks. Jan Kracik), dlatego wyrazem miłości ku niej nie jest powstrzymywanie się od krytyki, ale podtrzymywanie tych, którzy upadają. Nie ma potrzeby tworzenia miraży bezgrzesznego Kościoła – i tak się rozwieją przy starciu z rzeczywistością. Bardziej pożyteczne wydaje się ostrzeganie przed błędami, których niebezpieczeństwo możemy zobaczyć, oraz korygowanie błędów już popełnionych. Jeżeli chcemy służyć dobru Kościoła, to w ten sposób możemy się do tego dobra przyczynić.

Jaka więc lekcja wynika dla nas z papieskiej katechezy wygłoszonej wobec kurialnych pracowników? Nie bójmy się krytykować, nawet w ostrych słowach, naszego Kościoła: ludzi, struktur, instytucji. Pamiętajmy tylko, żeby krytykę zakończyć zachętą do poprawy… i to taką zachętą, która rzeczywiście da impuls do energicznej służby. Uczmy się od Franciszka, który na zakończenie wczorajszego przemówienia powiedział tak:

Przeczytałem kiedyś, że księża są jak samoloty: głośno jest o nich, kiedy któryś się rozbije, ale jest przecież wiele, które latają. Wielu krytykuje księży, niewielu się za nich modli.

________________________

Zdjęcie będące ikoną wpisu, przedstawiające widok na plac Świętego Piotra z kopuły bazyliki watykańskiej, pochodzi z serwisu Wikimedia Commons i znajduje się w domenie publicznej. Autorką lub autorem zdjęcia jest internauta o pseudonimie Valyag. Natmiast fotografię przedstawiającą papieża Franciszka w otoczeniu kardynałów znaleźliśmy na stronie serwisu The Catholic Sun administrowanego przez diecezję Phoenix. Autorem zdjęcia jest Paul Haring z agencji CNS.

Jeśli tekst przypadł Wam do gustu, zapraszamy do polubienia fanpage’a, na którym regularnie piszemy o sprawach Kościoła.

Adam Sielatycki

Bliska jest mi idea Kościoła Otwartego – rozumianego jako miejsce, w którym współistnieją różne wizje katolicyzmu i chrześcijaństwa, a jednocześnie nikt nie spiera się o to, kto jest uczniem Pawła, a kto Apollosa, ponieważ wszyscy jesteśmy uczniami Chrystusa. Żywię niezaspokojoną chęć zrozumienia świata (stąd studia socjologiczne), pasjonuję się poezją i dobrą muzyką (jestem wyznawcą Beatlesów i Dylana, ale równie chętnie chłonę muzykę filmową oraz polską piosenkę poetycką).

Tweety na temat @Przedmurze