W stronę dialogu
Dokładnie dwadzieścia siedem lat temu miało miejsce wydarzenie, które odbiło się szerokim echem nie tylko w Kościele. Mowa o wizycie Jana Pawła II w rzymskiej Synagodze Większej 13 kwietnia 1986 roku. W słynnym przemówieniu, które papież wygłosił po serdecznym przywitaniu z naczelnym rabinem Rzymu Elio Toaffem, padły powtarzane później wielokrotnie słowa nazywające Żydów „starszymi i umiłowanymi” braćmi chrześcijan. To historyczne wydarzenie prawdopodobnie nie byłoby możliwe, gdyby nie fundamentalny zwrot w stosunku Kościoła do innych religii (w tym judaizmu), jaki miał miejsce podczas Soboru Watykańskiego II. Jego najważniejszym bodaj symbolem stała się deklaracja „Nostra aetate”, poświęcona właśnie sprawie dialogu między religiami.
________________________
Tekst „Nostra aetate” nie bez powodu uważa się – podobnie jak inną deklarację, „Dignitatis humanae”, traktującą o wolności religijnej – za jeden z najważniejszych dokumentów Soboru. Deklaracje te tylko teoretycznie były mniej doniosłe od konstytucji i dekretów uchwalonych przez ojców soborowych. W przypadku „Nostra aetate” mówienie o otwarciu nowego rozdziału w dziejach Kościoła nie jest pustym chwytem retorycznym – to otwarcie naprawdę miało miejsce.
Korzystając z okazji rocznicy przełomowej wizyty biskupa Rzymu w synagodze, chciałbym przypomnieć ten dokument, będący kamieniem węgielnym posoborowego stosunku Kościoła katolickiego do innych religii. Warto rzecz jasna samemu zapoznać się z oryginałem. Tutaj przedstawię tylko kilka najważniejszych sformułowań znajdujących się w „Nostra aetate”, które według mnie wystarczą za odpowiedź na pytanie o to, dlaczego ta deklaracja była (i jest!) tak ważna dla Kościoła. Myślę, że warto je przypomnieć także (a może przede wszystkim) dlatego, iż wielu katolików wydaje się zapominać o ekumenicznym dziedzictwie Soboru. Było ono żywe między innymi dzięki wysiłkom Jana Pawła II, w ostatnich latach jednak zeszło trochę na dalszy plan.
Na początek parę podstawowych informacji. Deklaracja „Nostra aetate” (właściwy tytuł: „Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich”) została zatwierdzona 28 października 1965 roku, podczas czwartej (ostatniej) sesji Soboru. Nie wzięła się z próżni – szkice dokumentu, nazwanego roboczo „Decretum de Judaeis” (i jak widać, poświęconego w zamyśle wyłącznie Żydom), powstawały systematycznie od 1961 roku. Ich głównym animatorem był kardynał Augustin Bea, powołany przez Jana XXIII na stanowisko przewodniczącego Sekretariatu do Spraw Popierania Jedności Chrześcijan (sic!). Dyskusje ojców soborowych doprowadziły w końcu do sformułowania obowiązującego obecnie tekstu (główną zmianą było poszerzenie zakresu deklaracji o inne niż judaizm religie niechrześcijańskie). „Nostra aetate” została przyjęta przytłaczającą większością głosów – 2221 do 88 – jednak jej uchwalenie nie przeszło całkiem „bezkolizyjnie”: ponoć punkt 4, poświęcony Żydom, spowodował ostrą wymianę zdań między zwolennikami i przeciwnikami zawartych w tekście sformułowań.
Dokument jest zwięzły, ale obfity w treść (inna sprawa, że niektóre sprawy są potraktowane nieco zbyt pobieżnie, o czym za chwilę). Deklaracja jest podzielona na pięć punktów, z których każdy obejmuje jedno zagadnienie; najdłuższy, czwarty, jest poświęcony stosunkowi do Żydów. Nie będę ich streszczał, przypomnę natomiast stwierdzenia, które sprawiły, że “Nostra aetate” zyskała charakter przełomowy.
-
Kościół uznał wartość religii niechrześcijańskich, przyznając, że także w nich można odnaleźć to, co „prawdziwe i święte”, oraz odbicie „promienia Prawdy” oświecającej wszystkich ludzi (punkt 2). Widać zdecydowaną zmianę retoryki w stosunku do tego, co panowało w Kościele przez długie wieki – nie mówi się już o nim jako o jedynym depozytariuszu prawdy religijnej, gdyż „ziarna Słowa” (wyrażenie Ojców Kościoła) da się odnaleźć również w innych religiach. Takie postawienie sprawy pozwoliło na wzmocnienie (a czasami rozpoczęcie) dialogu z innymi religiami, co doprowadziło m.in. do spotkania w Asyżu w 1986 roku.
-
Deklaracja podkreśliła więź między chrześcijaństwem i judaizmem, odrzuciła pokutujące w Kościele przekonanie o odpowiedzialności Żydów za śmierć Chrystusa oraz potępiła wszelkie akty antysemityzmu. To właśnie część poświęcona judaizmowi (punkt 4) miała bodaj największy oddźwięk i stała się potężnym impulsem do rozwoju – raczkującego wówczas – dialogu katolicko-żydowskiego. Sobór nie pozostawił wątpliwości co do więzi łączącej Kościół z „plemieniem Abrahama”. Przywołanie Pawłowego obrazu dobrej oliwki oraz wszczepionych w nią gałązek dziczki oliwnej (Rz 11,17–24) przypomina o tym, że Kościół nieustannie czerpie ze Starego Testamentu, zachowującego wartość jako świadectwo przymierza z Narodem Wybranym. Nawet jeśli Żydzi nie przyjęli Chrystusa, nie zostali z tego powodu odrzuceni przez Boga. Deklaracja zdecydowanie sprzeciwia się oskarżaniu wszystkich Żydów o śmierć Chrystusa (nierzadkiemu niestety także dzisiaj) – odium rzekomej zbrodni „bogobójstwa”, o której w Kościele mówiło się całkiem często, zostało zdjęte z wyznawców judaizmu.
-
Kościół odrzucił jakiekolwiek formy dyskryminacji ze względu na religię, rasę czy kolor skóry (punkt 5). Można by rzec – znak czasów, wszak w powojennym świecie (ściśle rzecz ujmując, w jego zachodniej części) tolerancja i poszanowanie praw człowieka stały się probierzem cywilizacji. Myślę jednak, że te słowa są na tyle ważne, iż wypada je podkreślić – tym bardziej że często osoby uważające się za katolików bez ogródek dają upust swoim uprzedzeniom i ksenofobicznym poglądom. Dla mnie te słowa deklaracji są zresztą nie tyle wyrazem politycznej poprawności, ale świadectwem wierności Ewangelii – przecież to Nowy Testament jako pierwszy nauczył nas, że „nie masz już Greka ani Żyda”, oraz pokazał, na czym polega miłość bliźniego – nawet jeśli ten bliźni miałby być celnikiem czy jawnogrzesznicą.
Na koniec parę słów o tym, czego w „Nostra aetate” nie ma albo co jest zarysowane zbyt ogólnie. Czytając tę deklarację, wielokrotnie miałoby się ochotę na rozbudowanie niektórych fragmentów albo jaśniejsze postawienie sprawy.
-
Hinduizm i buddyzm (punkt 2) są omówione bardzo ogólnikowo. Trudno moim zdaniem oprzeć się wrażeniu, że opisuje się je tutaj z perspektywy obserwatora z jednej strony życzliwego, z drugiej jednak niespecjalnie zainteresowanego lepszym zrozumieniem tych religii i nawiązaniem z nimi bliższej współpracy.
-
Nieco więcej do powiedzenia ma deklaracja na temat islamu (punkt 3), jednak także i tutaj brak chociażby wytłumaczenia przyczyn wspomnianych w tekście „sporów i wrogości między chrześcijanami i mahometanami”.
-
Pozostałe religie – a jest ich przecież niemało – opatrzone są wspólną charakterystyką, mówiącą, że starają się one „wyjść naprzeciw niepokojowi ludzkiego serca, wskazując […] doktryny oraz nakazy praktyczne, jak również sakralne obrzędy” (punkt 2). Znów: godna podziwu zwięzłość, pragnęłoby się jednak, żeby Kościół podjął choć krótką refleksję nad swoim stosunkiem do faktu współistnienia tak wielu religii – często bardzo odległych od chrześcijaństwa, jak na przykład systemy politeistyczne.
-
Jeśli zaś chodzi o fragment poświęcony Żydom, uderza brak najmniejszej choćby wzmianki o Holokauście. W dokumencie mówi się o tym, że Kościół „opłakuje” wszelkie przejawy antysemityzmu i prześladowania Żydów, co z pewnością jest warte odnotowania i szacunku. Niemniej ogrom zbrodni popełnionej w czasie wojny na wyznawcach judaizmu (zbrodni dokonywanej często rękami osób, które – jakkolwiek by na to spojrzeć – formalnie były katolikami) wymagałby czegoś więcej niż takiego ogólnego sformułowania. Nie chodzi tutaj koniecznie o rozpamiętywanie win Kościoła; ważne byłoby samo odnotowanie cierpienia doznanego przez Żydów w czasie Zagłady. Na mocniejsze słowa musieliśmy czekać do pontyfikatu Jana Pawła II.
Mimo wszystko jednak „Nostra aetate” była dokumentem przełomowym. Ogromny postęp w stosunkach między Kościołem a innymi religiami (w tym judaizmem) to w dużej części zasługa tej krótkiej i dość zwięzłej deklaracji. Warto więc sobie o niej od czasu do czasu przypomnieć. Sobór pootwierał w Kościele wiele okien i przewietrzył jego – często mocno przykurzone – wnętrze, ale nie wolno dopuścić do tego, żeby okna znów zarosły kurzem. Czemu co jakiś czas nie otworzyć któregoś z nich? Zwłaszcza jeśli okazuje się ono prawdziwym „oknem na świat”.
________________________
Angielski tekst deklaracji „Nostra aetate” można znaleźć na stronie internetowej Stolicy Apostolskiej. Polski przekład dostępny jest w witrynie Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów.
Podczas pisania korzystałem m.in. z artykułu opisującego wizytę Jana Pawła II w rzymskiej Synagodze Większej, który można znaleźć na stronie Katolickiej Agencji Informacyjnej, oraz z tekstu „Krótka historia drugiego Soboru Watykańskiego. Sesja czwarta: 1965” autorstwa Janusza Poniewierskiego („Znak” 6/2012).
Zdjęcie Synagogi Większej w Rzymie, wykonane przez internautę o pseudonimie Jensens, znajduje się w domenie publicznej. Zaczerpnęliśmy je z Wikipedii, podobnie jak fotografię ze Światowego Dnia Modlitwy o Pokój w Asyżu, udostępnioną na licencji Creative Commons przez Stephana Köllikera.
Adam Sielatycki
Bliska jest mi idea Kościoła Otwartego – rozumianego jako miejsce, w którym współistnieją różne wizje katolicyzmu i chrześcijaństwa, a jednocześnie nikt nie spiera się o to, kto jest uczniem Pawła, a kto Apollosa, ponieważ wszyscy jesteśmy uczniami Chrystusa. Żywię niezaspokojoną chęć zrozumienia świata (stąd studia socjologiczne), pasjonuję się poezją i dobrą muzyką (jestem wyznawcą Beatlesów i Dylana, ale równie chętnie chłonę muzykę filmową oraz polską piosenkę poetycką).