Religia Dawkinsa

Richard Dawkins

Dlaczego poświęcam ten wpis Bogu urojonemu Richarda Dawkinsa, profesora Oksfordu i znanego przeciwnika religii? Dlatego, że to dobra okazja do sprostowania nietrafnych przekonań na jej temat. Zastanawiając się nad tym, czym religia nie jest, być może nieco lepiej zrozumiemy, czym jest.

Krytykę Boga urojonego odnajdziemy m.in. w artykule Johna Holroyda Between Dawkins and God opublikowanym w periodyku „Philosophy Now”. Warto przyjrzeć się temu tekstowi bliżej, aby zobaczyć, czemu pogląd Dawkinsa o szkodliwości wszelkich religii jest bezzasadny1. Poniżej przedstawiam pokrótce główne argumenty Holroyda.

________________________

Po pierwsze, pojęcie religii nie do końca nadaje się do opisu kultur innych niż zachodnie. Na przykład w sanskrycie najbliższym mu słowem jest wyraz dhamma, który można tłumaczyć jako „prawo”. Krytykowanie religii w kulturach, które same siebie nie określają mianem religijnych, to rzecz nader arbitralna. Co więcej, nawet gdybyśmy sformułowali udaną definicję międzykulturową, uzasadnione osądy moralne na temat całości religii wymagałyby prawdziwie ogromnej ilości danych. Bardziej trafne byłoby przyglądanie się poszczególnym zjawiskom: religiom tubylczym, religii instytucjonalnej, obywatelskiej, teologiom wyzwolenia albo nowym ruchom religijnym. Prawdopodobnie w różnych wypadkach dochodzilibyśmy wtedy do różnych wniosków.

Po drugie, wcale nie tak łatwo określić, do jakich skutków w społeczeństwie prowadzi religia. W jaki sposób mielibyśmy rozstrzygać, kiedy działania z nią związane są przyczyną, a kiedy konsekwencją innych zjawisk społecznych? Bogactwo danych historycznych jest tak wielkie, że można je rozmaicie interpretować.

Sięgnę w tym miejscu po własny przykład: rozpatrując genezę średniowiecznych krucjat, należy brać pod uwagę nie tylko nienawiść do innowierców oraz strukturę kościelnych instytucji, lecz także ówczesną sytuację kulturową, społeczną, polityczną i gospodarczą. Co więcej, religia nigdy nie rozwijała się w całkowitej izolacji, ale zawsze wzrastała razem ze społeczeństwem. Wywierała na nie wpływ, lecz sama również była przez nie kształtowana. Zarówno wiejskie plebanie, jak i dykasterie Kurii Rzymskiej właśnie stąd biorą część swoich wad (i zalet). Tę kwestię porusza Holroyd w innym miejscu: „Nie możemy po prostu oderwać kawałka rzeczywistości, takiego jak religia, i powiedzieć: «złe»”.

Wróćmy do artykułu. Oto trzecie z podniesionych w nim zagadnień (skądinąd opisane najkrócej ze wszystkich). Na jakiej podstawie etycznej buduje Dawkins argumentację przeciw religii? Z jakiego dokładnie punktu widzenia ta ostatnia miałaby być szkodliwa? Czy angielski autor, deklarujący niechęć do moralnego absolutyzmu, ma jakieś istotne wątpliwości dotyczące własnych poglądów? Tego wszystkiego niestety nie wiemy.

Czwarty zarzut dotyczy jednostronnego doboru danych w Bogu urojonym. Istnieją przecież świadectwa zarówno na rzecz negatywnego, jak i pozytywnego znaczenia religijności. Przykładami tych drugich mogą być chrześcijańskie organizacje charytatywne albo rola religii w amerykańskich ruchach na rzecz praw obywatelskich. Tymczasem oksfordzki profesor zadowala się odpowiadającymi mu anegdotami zamiast sięgać po rzetelne twarde dane.

Piątą kwestię ilustruje Holroyd następująco: „Załóżmy, że pewien lekarz napisał artykuł – skierowany do jak najszerszego kręgu czytelników – z sugestią, iż w szpitalu lub mieście szerzy się wirus. Co sądziłby Dawkins o tym medyku, gdyby nie było w tej sprawie jakiegokolwiek medycznego konsensusu?”. Pisanie o religii w taki sposób jak w Bogu urojonym jest nieodpowiedzialne, szerzy podejrzliwość i lęk. Autor książki wydaje się niechętny uprzedzeniom, ale jego praca prawdopodobnie je wzmocniła.

Na koniec problem szósty, o którym po części była już mowa. Akty przemocy i terroryzmu dokonywane pod hasłami religijnymi mogą być przede wszystkim zjawiskiem politycznym, ekonomicznym, terytorialnym. W niektórych konfliktach religia wydaje się istotą sprawy, ale w rzeczywistości nią nie jest. Przydatnymi ilustracjami będą tutaj niereligijne aspekty konfliktu izraelsko-palestyńskiego czy też rozwój postkolonialnych tożsamości w Iranie, Pakistanie lub Egipcie.

Dawkins

________________________

Bóg urojony Richarda Dawkinsa to niezbyt dobra książka. Istnieje lepsza krytyka religii, w szczególności chrześcijaństwa; bardziej wyważona i przemyślana. Przykładem może być praca Stanisława Obirka Umysł wyzwolony. W poszukiwaniu dojrzałego katolicyzmu. Jej lekturę polecam zarówno wierzącym, jak i ateistom.

Zapowiedzieliśmy jednak już w pierwszym wpisie, że będziemy starali się zrozumieć krytykę religii, a to oznacza próbę odczytania wpisanej w nią intencji. Przecież Dawkins nie pisze po to, aby popełniać błędy logiczne; nie zamierzam też mu zarzucać, że kieruje się złą wolą. Jaka zatem perspektywa wyznacza kształt Boga urojonego?

W okresie wydawania książki Dawkinsa ateiści byli jedną z najbardziej nieufnie postrzeganych grup w Stanach Zjednoczonych. W amerykańskiej przestrzeni publicznej głośne są pomysły nauczania w szkołach koncepcji inteligentnego projektu na równi z teorią ewolucji. Można też zrozumieć niepokój, który towarzyszy obserwowaniu niektórych związków religii z polityką, na przykład na Bliskim Wschodzie. Gdyby Dawkins pisał o Polsce, pewnie uznałby, że również Kościół katolicki w naszym kraju nie jest wolny od kontrowersyjnych uwikłań edukacyjnych i politycznych – i czy moglibyśmy z czystym sumieniem powiedzieć, że nie ma ani grama racji?

Taki obraz wyłania się z życzliwej lektury Boga urojonego. Przesada, w którą popada Dawkins, może mieć źródło w obawach przed rzeczywistymi słabościami różnych religii. Mimo to jednak słuszne pozostaje podsumowanie z tekstu Johna Holroyda:

Dawkins, jak się wydaje, właściwie nie zaczął nawet zadawać sobie pewnych podstawowych, istotnych pytań. Jawi się jako ktoś, kto pragnie wyciągać wnioski bez ostrożnego rozważenia dowodów i argumentów – a przecież właśnie do tego odnosi się jeden z jego najważniejszych zarzutów pod adresem religii.

________________________

1 Wypada odnotować, że w tym samym artykule John Holroyd przychyla się do innego poglądu Dawkinsa. Chodzi o tezę, wedle której przekonania religijne w większości wypadków nie są domeną rozumu, ale przestrzenią „ślepej wiary”, jakiej rozsądnie myślący człowiek powinien unikać. To jednak temat na osobny wpis.

Pierwsze zdjęcie Richarda Dawkinsa zaczerpnęliśmy z Wikipedii, gdzie zostało udostępnione na licencji Creative Commons. Z serwisu Wikimedia Commons natomiast pochodzi druga fotografia autora Boga urojonego, a także zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu.

Staszek Krawczyk

Dawniej przez parę lat ważny był dla mnie Ruch Światło-Życie, potem poznańscy dominikanie. Do zakonu kaznodziejskiego nadal jestem przywiązany. Poza tym piszę doktorat o polskiej literaturze fantastycznej w Instytucie Socjologii UW, a w wolnych chwilach śpiewam pod nosem – szczególny sentyment mam do piosenek Jacka Kaczmarskiego.

Komentowanie jest zablokowane

Tweety na temat @Przedmurze