Trzy rzeczy, których nie wiedzieliście o Biblii
Czy piąte przykazanie rzeczywiście brzmi „Nie zabijaj”? Co to znaczy, że uczniowie Jezusa mają mówić: „tak, tak; nie, nie”? I jak przysięgał sługa Abrahama? Oto trzy krótkie komentarze do tekstu Biblii, pokazujące (mam nadzieję!), jak ciekawym zagadnieniem może być tłumaczenie oraz interpretowanie Pisma Świętego.
____________
1. „Nie morduj”, czyli dlaczego trzeba uważać na Biblię Tysiąclecia
Czytania mszalne w polskich kościołach pochodzą z Biblii Tysiąclecia. Słysząc je wielokrotnie, przywykliśmy do nich tak bardzo, że w rozmyślaniach i dyskusjach odwołujemy się do tynieckiego przekładu wprost odruchowo, traktując go jako w pełni równoznaczny z tekstami oryginalnymi. A to błąd! Oczywiście, niektórych rzeczy nie sposób zachować w tłumaczeniu, ale Biblia Tysiąclecia (przez ks. Eugeniusza Dąbrowskiego nazwana surowo „Biblią tysięcy błędów”) zawiera również wiele takich niedoskonałości, które wcale nie musiały się w niej znaleźć.
Jednym z najpoważniejszych niedopatrzeń jest przełożenie piątego przykazania jako „Nie zabijaj” (Wj 20,13 i Pwt 5,17). To zresztą nie tylko polski problem – w języku angielskim z analogicznym błędem translatorskim zmagał się w Chrześcijaństwie po prostu Clive S. Lewis, pisząc o sformułowaniu Thou shalt not kill. Piąte przykazanie Dekalogu powinno się raczej oddawać słowami „Nie morduj”. Nie jest to kwestia wyłącznie lingwistyczna; trzeba pamiętać, że życie doczesne stanowi w Biblii wartość ważną, ale stanowczo nie najwyższą. W tym kontekście jaśniejsze staje się zawarte w kanonach 2263–2267 Katechizmu Kościoła Katolickiego nauczanie o uprawnionej obronie, obejmujące również trudną sprawę kary śmierci. (Na marginesie zauważę, iż kanon 2264 katechizmu zawiera zdanie, które warto dobrze przemyśleć: „Miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności”).
2. „Tak, tak; nie, nie”, czyli kontekst ma znaczenie
„Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie” (Mt 5,37). Kto rozpatruje te słowa w izolacji (przykłady nietrudno znaleźć w internecie), ten łatwo może odnieść wrażenie, że nakazują one chrześcijanom całkowicie czarno-białe widzenie świata. Wersetu używa się nieraz w polemikach z katolikami, którzy na jakiś temat wypowiadają się ostrożnie i bez poczucia pewności.
Tymczasem w istocie przytoczone słowa padły w znaczącym kontekście, który możemy bez trudu odtworzyć. Otóż Jezus odwołuje się do polecenia ze Starego Testamentu: „Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi”. Następnie rozszerza nakaz pierwszego przymierza. Z tego wydaje się wynikać, że chrześcijanie mają po prostu mówić, co zrobią, i postępować zgodnie z zapowiedzią. Nie powinni natomiast otaczać swoich zobowiązań barokowymi obietnicami.
Skądinąd rzeczony cytat można osadzić nie tylko w kontekście bliższym, lecz także dalszym, zwracając uwagę na to, iż stanowi on część wypowiedzi o ósmym przykazaniu Dekalogu, a ta z kolei wchodzi w skład kazania na górze, w którym padają znamienne słowa „Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17). To już jednak inna historia.
Przywołany fragment nie dostarczy nam zatem wiedzy o tym, czy chrześcijanin powinien wypowiadać się w sposób zdecydowany. Jeśli zależy nam na odpowiedzi na takie pytanie, to możemy jej szukać w innych miejscach Biblii (nierzadko przytacza się tutaj werset Ap 3,15-16). Również tam jednak nie powinniśmy odrywać słów od kontekstu i zakładać, że ich znaczenie jest samo przez się oczywiste.
3. „Włóż mi rękę między nogi”, czyli o wierności przekładu
Przekład biblijny powinien być wierny, co to jednak oznacza? Jak stwierdza w wywiadzie dla „Znaku” doktor Marek Piela, hebraista pracujący na Uniwersytecie Jagiellońskim, niefachowcy mówią tutaj o „tłumaczeniu jak najbardziej dosłownym, ale jeszcze zrozumiałym”. Inaczej patrzą na problem przekładoznawcy – z ich punktu widzenia najlepiej jest, gdy „[dzisiejszy] odbiorca reaguje na tekst w sposób zbliżony do tego, w jaki reaguje na oryginał odbiorca tegoż”.
Marek Piela ilustruje to zabawną anegdotą. Otóż końcową część wersetu Rdz 24,2, w którym Abraham nakazuje słudze złożenie uroczystego przyrzeczenia, Biblia Tysiąclecia tłumaczy tak: „Połóż mi swą rękę pod biodro”. (Od siebie dodam, że tyniecki przypis mówi o „znamiennym dla tamtych czasów sposobie składania przysięgi”, ale nie wyjaśnia, czego tak naprawdę mężczyzna miał dotknąć). Dla oryginalnego czytelnika był to gest klarowny: położenie dłoni na narządach, które służyły do płodzenia niezmiernie cennego wówczas potomstwa, stanowiło znak, że przyrzeczenie jest sprawą naprawdę poważną. Ze względu na to doktor Piela zaproponował redaktorom Biblii Paulistów tłumaczenie odwołujące się do naszych własnych zwyczajów: „Podnieś rękę i przysięgnij mi”. Półżartem dodał jeszcze inny przekład, który w zrozumiały sposób opisuje oryginalny gest: „Włóż mi rękę między nogi”. Niespodziewanie właśnie to tłumaczenie znalazło się w opublikowanym już tekście biblijnym – i to bez przypisu objaśniającego w czym rzecz. Reakcji czytelników możemy się tylko domyślać.
____________
Tłumaczenia cytatów biblijnych, których nie oznaczyłem inaczej, pochodzą z piątego wydania Biblii Tysiąclecia (Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2000). Kto chciałby porównać te i inne fragmenty z różnymi przekładami polskimi, angielskimi, a nawet z tekstem Septuaginty i Wulgaty, ten może to zrobić tutaj.
Fragment powołujący się na rozmowę z dr. Markiem Pielą dotyczy tekstu zamieszczonego w minibooku Biblia vs tłumacze przygotowanym przez miesięcznik „Znak”. W wersji papierowej materiał ten można znaleźć w 688 numerze pisma, wydanym we wrześniu 2012 roku.
Wpis zilustrowaliśmy zdjęciem rękopiśmiennej, iluminowanej kopii Biblii w języku łacińskim. Pochodzący z 1407 roku egzemplarz wykonał Gerard Brils, a sfotografował (w roku 2005) Adrian Pingstone. Zdjęcie znajduje się w domenie publicznej. Znaleźliśmy je w portalu Wikimedia Commons.
Staszek Krawczyk
Dawniej przez parę lat ważny był dla mnie Ruch Światło-Życie, potem poznańscy dominikanie. Do zakonu kaznodziejskiego nadal jestem przywiązany. Poza tym piszę doktorat o polskiej literaturze fantastycznej w Instytucie Socjologii UW, a w wolnych chwilach śpiewam pod nosem – szczególny sentyment mam do piosenek Jacka Kaczmarskiego.